Ten, kto zetknął się z najnowszą książką o. H. Pietrasa SJ, musi przyznać, że należy ona do przełomowych w badaniach nad dziejami teologii w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Ściślej mówiąc, nie tylko weryfikuje, ale zmienia dotychczasowy obraz wiedzy na temat powodów zwołania ważnego synodu biskupów na Wschodzie, obradującego w Nicei w 325 r., potem uznanego jako pierwszy sobór powszechny, oraz związanych z nim przeróżnych okoliczności o charakterze personalnym, teologicznym i historiograficznym. Kulisy śmiałego zaproponowania światowej opinii nowej interpretacji w spojrzeniu na historię związaną z tym soborem autor odsłonił we wstępnym wprowadzeniu, zatytułowanym dość prowokująco Po co ta książka? (s. 7-10). Faktycznie bowiem ktoś takie pytanie mógłby zadać, skoro na temat Soboru Nicejskiego zapisano w minionych dziesięcioleciach tysiące stronic na łamach czasopism i w wydawnictwach zwartych. Autor tymczasem z pokorą, ale i zdecydowanie ujawnia, że nie zgadza się z poglądami uczonych dotąd obecnymi w podręcznikach, najczęściej powielanymi za badaniami uznanych autorytetów, takich jak M. Simonetti, który jest autorem znanej książki La crisi ariana nel IV secolo (Roma 1976). Poglądy te najczęściej są referowaniem historyków V w., czyli Sokratesa, Sozomena i Teodoreta z Cyru. Odnośnie ich relacji H. Pietras wyraził się lapidarnym stwierdzeniem: "Ja natomiast w to zwątpiłem" (s. 7). Tak stanowcze orzeczenie autor mógł wydać po dogłębnym przestudiowaniu źródeł, co zaznaczył w pierwszym zdaniu swego wprowadzenia: "Od 2001 roku zacząłem publikację artykułów poświęconych pierwszemu soborowi powszechnemu" (s. 7). Początek tej naukowej przygody był dość przypadkowy -jak to przedstawia dalej autor - ponieważ opiera się na lekturze książek opisujących realia ówczesnego życia ludzi zamieszkujących basen Morza Śródziemnego, a które dotyczą ich podróżowania i żeglowania.
W słowie wprowadzającym autor zamieścił ponadto kilka szczegółów metodologicznych, które towarzyszyły mu podczas redagowania książki. Zasadniczy jej korpus składa się z ośmiu rozdziałów, które są tekstami wcześniej już napisanymi - w postaci artykułów sukcesywnie pojawiających się na łamach fachowych czasopism krajowych i zagranicznych od 2001 do 2013 r. Jak podpowiada czytelnikowi autor, teksty te nie są powtórzeniem wcześniej opublikowanych wersji na zasadzie autoplagiatu, bowiem w wielu miejscach nastąpiły zmiany poprzez usunięcie nieścisłości, a nawet przekłamań, doprecyzowanie niektórych kwestii oraz podanie odnośnie niektórych szczegółów odmiennej opinii w stosunku do poprzednio wyrażonej. Autor zaznacza także, że "książka ta chce być przede wszystkim analizą źródeł" (s. 10), stąd też dokumenty źródłowe są przytaczane w języku greckim wraz z tłumaczeniami, wcześniej już opracowanymi i wydanymi w języku polskim, gdzie w odniesieniu do niektórych terminów czy wyrażeń autor pozwolił sobie na wprowadzenie drobnych zmian.
H. Pietras ponadto uwrażliwia czytelnika na właściwe odczytanie tytułu prezentowanej książki. Wprawdzie dotyczy on Soboru Nicejskiego, to jednak niezbędną rzeczą jest według autora opisanie tego, co działo się przed soborem oraz po nim, a więc przedstawienie tych wydarzeń, które były bezpośrednio z nim związane jako jego implikacje i konsekwencje. Okazuje się bowiem, że na temat samego Soboru Nicejskiego autor opowiada jedynie w czwartym, piątym i siódmym rozdziale. Tę sytuację wyjaśnia podtytuł książki, który brzmi: Kontekst religijny i polityczny. Dokumenty. Komentarze. Całokształt wydarzeń związanych bezpośrednio z Soborem Nicejskim nie da się bowiem zrozumieć bez zapoznania się z owym kontekstem religijnym i politycznym, a ten należy także do tej warstwy historycznej, którą H. Pietras na nowo interpretuje.
Elementem, który należy potraktować jako zabieg metodologiczny, jest tekst będący merytorycznym wprowadzeniem do lektury wspomnianych ośmiu rozdziałów. Jest to krótka prezentacja zagadnień chrystologicznych, mających miejsce w przededniu arianizmu, która została opatrzona tytułem Zarys sporów chrystologicznych przed kontrowersją ariańską (s. 11-14). Jak zastrzegł sobie autor, nie zamierza, i też tego nie czyni, wymieniać szeregu publikacji dotyczących poszczególnych kwestii chrystologicznych, ponieważ jest ich bardzo wiele, a "nie spory są przedmiotem tej książki" (s. 11). Ów zarys rzeczywiście w sposób bardzo ogólny, a więc przypominający czytelnikowi jedynie istotne zagadnienia, zawiera krótki opis najważniejszych błędów chrystologicznych, które powstały przed pojawieniem się kontrowersji ariańskiej.
H. Pietras omówienie przebiegu obrad Soboru Nicejskiego (rozdziały 4, 5 i 7) poprzedził trzema rozdziałami, które wyjaśniają wiele wydarzeń poprzedzających owo słynne zgromadzenie biskupów. Pierwszy z nich nosi tytuł Początek "kontrowersji ariańskiej" do potępienia Ariusza (s. 15-37), w którym autor wykazuje czytelnikowi, że istota kontrowersji zasadza się nie tyle na pojmowaniu tajemnicy Trójcy Świętej, ile raczej na wyjaśnieniu orzekania o Synu Bożym. W tym autor ma rację, ponieważ to zagadnienie gruntownie przedstawił już Th. Böhm (zob. Die Christologie des Arius. Dogmengeschichtliche Uberlegungen unter besonderer Berilcksichtigung der Hellenisierungsfrage, St. Ottilien 1991, ss. 413). Rdzeniem tej kwestii było wyjaśnienie argumentów dotyczących współistotności Ojca i Syna. Konfrontacja tradycji aleksandryjskiej i antiocheńskiej, a więc przedstawicieli tych myślowych orientacji, powodowała niezrozumienie pomiędzy dyskutantami. Przykładem takiego zachowania był spór pomiędzy Dionizym Aleksandryjskim i Dionizym Rzymskim z połowy III w. Centrum uwagi tego rozdziału stanowi list Ariusza skierowany do biskupa Aleksandra, przekazany potomnym przez Atanazego i Epifaniusza. Data jego powstania nie jest jednoznaczna. H. Pietras udowadnia, że jest to pierwszy list Ariusza, polemizując z opinią, którą podali M. Simonetti czy Ch. Stead (s. 23). Autor monografii fragment po fragmencie przytacza treść tego listu (w przekazie Atanazego, jedynie zakończenie pochodzi od Epifaniusza), wyjaśniając jednocześnie istotne kwestie dotyczące przede wszystkim kwestii trynitarnych i zrozumienia zastosowanych w tym liście terminów. Dochodzi m.in. do wniosku, że "problemem Ariusza była nieumiejętność wyobrażenia sobie pochodzenia Syna od Ojca inaczej niż jako stworzenie" (s. 31). Podpisy pod listem prezbiterów, diakonów i biskupów jako stronników Ariusza świadczą, według H. Pietrasa, że list musiał być napisany przed potępieniem, a nie po nim. Swoistym podsumowaniem idei głoszonych przez Ariusza jest przytoczenie zachowanych fragmentów utworu pisanego wierszem pt. Thalia (Uczta). Po wykluczeniu Ariusza i jego zwolenników ze wspólnoty kościelnej "rozgorzała prawdziwa wojna epistolarna" (s. 36).
W nawiązaniu do tej wypowiedzi z rozdziału pierwszego H. Pietras nadał tak samo brzmiący tytuł drugiemu rozdziałowi: Wojna epistolarna (s. 38-94). Owa wojna to pojawienie się na scenie kościelnej po 318 r. czterech istotnych dla ówczesnej debaty teologicznej listów. Również w obecnym rozdziale została zastosowana ta sama metoda, czyli komentowanie kolejno przytaczanych fragmentów poszczególnych listów. Pierwszy z nich napisał Aleksander, adresując go do wszystkich biskupów. List ma lokalny charakter, tzn. informuje inne wspólnoty kościelne o zaistniałej sytuacji w Kościele aleksandryjskim w ramach przyjętej praktyki wymiany korespondencyjnej, a więc przesyłania innym biskupom różnych informacji. Biskup Aleksander przedstawia w nim nauczanie Ariusza i jeszcze raz (przedtem podczas synodu) ogłasza anatemę wobec Ariusza i jego zwolenników, zabraniając kontaktowania się z nimi i przyjmowania ich do innych lokalnych Kościołów. Drugi list, autorstwa Ariusza, jest skierowany do Euzebiusza z Nikomedii, najpierw biskupa Bejrutu, potem Nikomedii, a następnie Konstantynopola. Na wstępie H. Pietras kreśli sylwetkę tegoż biskupa, podkreślając jego walory osobowościowe oraz ważną pozycję w ówczesnym Kościele, mimo negatywnych cech przyznanych mu przez Atanazego, a powtarzanych przez historyków -Sokratesa, Sozomena i Teodoreta z Cyru. Uważa ponadto, że chronologicznie list Ariusza do Aleksandra został napisany przed listem Aleksandra do biskupów (s. 61), co też udowadnia autor wbrew opiniom takich autorytetów, jak M. Simonetti czy D. Spada (zob. s. 41). Trzeci list napisał Euzebiusz z Nikomedii do Paulina z Tyru - raczej z pobudek jego milczenia i niewłączenia się w dyskusję, zwłaszcza po otrzymaniu listu także od Ariusza. Treść tego listu jest krótka: nawiązuje do bieżącej sytuacji i zawiera próby wyjaśnienia stosowanych terminów odnośnie do relacji Syna i Ojca. Najwięcej miejsca w tym rozdziale zajmuje czwarty list (wraz z komentarzem) napisany przez Aleksandra z Aleksandrii do Aleksandra z Konstantynopola. Wśród wielu interesujących, historycznych uwag poprzedzających analizę tego listu na szczególne podkreślenie zasługuje następująca: "Moim zdaniem, jak już pisałem, kontrowersja wybuchła raczej nagle około 323 roku i dokumenty są sobie współczesne" (s. 67). Ta informacja wiąże się bezpośrednio z innym stwierdzeniem H. Pietrasa, który uważa, że synod w Aleksandrii, potępiający nauczanie Ariusza, należy "datować na mniej więcej 323 rok, a nie na rok 318 czy 320, jak chcą zwolennicy twierdzenia, że przed rokiem 325 arianizm urósł do rangi najważniejszego problemu w Kościele, czego nie potwierdzają ówczesne dokumenty" (s. 68). Z analiz autora monografii wynika, że Aleksander "przedstawia nauczanie Ariusza tendencyjnie" z zastosowaniem wyrażeń, które "można by przypisać Pawłowi z Samosaty", gdyż może zależało mu "na zrównaniu ich obu w opinii publicznej" (s. 73). Mimo że Aleksander stara się wykazać błędne nauczanie Ariusza, na różne sposoby dociekając prawdy, to także "jego argumentacji brak precyzji, która zostanie wypracowana dopiero w latach między Soborem Nicejskim a dekretem Teodozjusza" (s. 94). List zatem jest dosyć obszernym tekstem, zawierającym wiele dociekań teologicznych opartych na terminologii ówczesnej filozofii.W rozdziale trzecim, pt. List Konstantyna do Aleksandra i Ariusza (s. 95-121), zostaje zaprezentowany w dyskusji epistolarnej głos cesarza Konstantyna, który pisze list do Aleksandra i Ariusza. H. Pietras najpierw podaje szereg informacji związanych z pojawieniem się na scenie politycznej cesarza Konstantyna, wśród których na podkreślenie zasługuje jego nowa funkcja - nadzór nad Kościołem, czyli sprawowanie władzy nad kultem, pełnienie zwierzchnictwa nad biskupami, a także zatwierdzanie rozporządzeń synodów. Był bowiem najwyższym pontyfikiem (s. 96). Wprawdzie autor na początku tego rozdziału wzmiankuje, że "okoliczności napisania listu możemy się tylko domyślać" (s. 95), to nieco dalej pojawia się bardziej precyzyjna uwaga: "Bezpośrednim powodem napisania listu było zaniepokojenie cesarza sporem biskupa z Ariuszem w Aleksandrii" (s. 97). List został napisany po 20 września 324 r. i musiał być wysłany przed 12 listopada, gdyż tego dnia zamykano porty na Morzu Śródziemnym. Konstantyn to zadanie zlecił Hozjuszowi. W liście cesarz podkreśla rolę, jaką przyszło mu pełnić, chwaląc się przy tym swymi dokonaniami. W odniesieniu do jego zapisu: "usunąłem wspólnego wroga rodzaju ludzkiego" (s. 102), H. Pietras uważa, polemizując z dotychczas przyjętą opinią, że chodzi o cesarza Maksymina Daję, a nie o Licyniusza (s. 103). Podobna polemika ma miejsce w dalszej części tego rozdziału, gdzie autor wprowadza inny powód sporu pomiędzy Ariuszem a Aleksandrem, którym raczej jest zmienność Logosu w powiązaniu z pojęciem stworzoności, a nie kwestia interpretacji tekstu z Księgi Przysłów 8,22-25, co stało się prawie regułą od lat sześćdziesiątych XX w. (s. 107). Istotną rolę, według H. Pietrasa, pełnią Euzebiusz z Nikomedii i Hozjusz - jako dwaj doradcy w kwestiach dotyczących chrześcijaństwa, a więc także sporu teologicznego. Sam cesarz natomiast uznawał powód sporu za kwestię bez większego znaczenia, stąd też nie był on przyczyną zwoływania wszystkich biskupów. Rozdział ten kończy się wnioskami o charakterze hipotezy, której zasadniczym punktem jest stwierdzenie, że powodem zwołania soboru nie była kontrowersja ariańska, ponieważ nie sposób było przygotować i rozesłać zaproszeń do biskupów w momencie, gdy nie działała żegluga (s. 118-119). W trakcie tego opisu pojawił się chochlik drukarski: powrót cesarza z wojny przypadł na 324 r" a nie na 234 r. (jak jest napisane na s. 118).
Czwarty rozdział, jak zaznaczono wyżej, stanowi centralną kwestię prezentowanej publikacji, a więc opis faktów składających się na wydarzenie Soboru Nicejskiego. Został zatytułowany: Zwołanie i przebieg obrad synodu w Nicei (s. 121-142). Również tu, w pierwszym zdaniu pojawił się ten sam błąd drukarski, jakoby spór Aleksandra i Ariusza w relacji listu Konstantyna miał miejsce w 234 r. Niniejszy rozdział ma inny charakter, gdyż nie zawiera szczegółowych analiz listów korespondencyjnych, ale odnosi się do faktów historycznych, opartych o inne materiały źródłowe, jednak z wykorzystaniem wniosków wynikających z tych listów omówionych w poprzednich rozdziałach. Powiązanie tych wydarzeń w logiczną i chronologiczną całość doprowadziło H. Pietrasa do wysunięcia nowej hipotezy dotyczącej sporu Aleksandra z Ariuszem (zob. szczegółowy przebieg wydarzeń na s. 125), której elementy pojawiają się sukcesywnie w poprzednich rozdziałach omawianej książki. Kolejną ważną kwestią dla autora książki jest ustalenie powodu zwołania biskupów do Nicei. Dla jej rozwikłania zostało postawionych bardzo wiele pytań, na które częściowo można dać odpowiedź, co też czyni, jednak wiele z nich pozostanie otwartych dla dalszych badań. Wiele informacji wynikających z zachowanych dokumentów niejednokrotnie wprowadza zamęt. Dotyczy to zwłaszcza postanowień synodu zgromadzonego w Antiochii, z którego pochodzi list skierowany do Aleksandra, biskupa Bizancjum, zawierający także wyznanie wiary. Udało się jednak odnaleźć autorowi informację dotyczącą okoliczności zwołania soboru, mimo wcześniej postawionego szeregu pytań i wątpliwości. Została umieszczona we wstępie do listu Konstantyna, zachowanego w języku syryjskim, w którym jest adnotacja, że cesarz zaprasza biskupów na 19 czerwca na obchody dwudziestolecia swego panowania (yicennalid). Ten szczegół sprawił, że H. Pietras formułuje kolejną "hipotezę, że Konstantyn zaprosił biskupów do Nicei na uroczystości otwarcia jubileuszowego roku dwudziestolecia swego panowania. Przy tej podniosłej okazji zamierzał ogłosić uroczyście pojednanie wszystkich zwaśnionych stron, kalendarz paschalny oraz podstawową formułę wiary chrześcijańskiej" (s. 137). Następnie w oparciu o zachowane świadectwa omawia datę otwarcia oraz zamknięcia soboru, uważając za "prawdopodobne, że wielki synod rozpoczął się 19 czerwca 325 roku i trwał do 25 lipca" (s. 139). Co do przebiegu obrad soborowych H. Pietras polemizuje w swej książce z tymi, którzy opierają swoje wyjaśnienia na relacjach Sokratesa, Sozomena czy Teodoreta, spisujących je po ponad 100 latach od soboru, a nie na świadectwach Euzebiusza z Cezarei, świadka tych wydarzeń. Konstantyn na soborze wystąpił jako pontifex maximus, przemawiając po łacinie do biskupów stanowiących swego rodzaju kolegium kapłańskie, na koniec uzgodnili formułę wyznania wiary i jedną dla całego Kościoła datę Wielkanocy.
Owocem soboru w Nicei było ustalenie wyznania wiary i kanonów dyscyplinarnych. H. Pietras postanowił w kolejnym rozdziale zająć się omówieniem najpierw kanonów. Zatem tytuł rozdziału piątego brzmi: Kanony nicejskie (s. 143-165). Ustalono 20 kanonów dyscyplinujących ówczesne życie kościelne. Spraw do załatwienia było z pewnością więcej, sądząc po wielkiej ilości petycji biskupów, jak relacjonuje Sokrates. Zostały ujęte w kanony te kwestie - jak sugeruje H. Pietras - które zdążono omówić, bowiem dla wielu innych spraw zabrakło czasu. Treść prawie wszystkich kanonów dotyczy regulacji zachowań dotyczących duchownych. H. Pietras, opatrując poszczególne kanony komentarzem, nawiązuje do wcześniejszych ustaw synodalnych i przepisów Kościołów lokalnych i wyjaśnia przy tym wiele interesujących szczegółów.
Kolejny rozdział nie zawiera omówienia wyznania wiary, wcześniej już wymienionego, gdyż należy ono do ortodoksji, ale został poświęcony relacji z przebiegu obrad, co może stanowić swoistą kontynuację ortopraksji z poprzedniego rozdziału. Zatem szósty rozdział, noszący tytuł List Euzebiusza z Cezarei do swego Kościoła (s. 166-178), w oparciu o ten list przedstawia wydarzenia związane z soborem, ujęte przez pryzmat osobistego ich postrzegania. List Euzebiusza jest najstarszą relacją z obrad soborowych, cytowaną potem przez nieprzychylnego mu Atanazego, wobec czego H. Pietras zaznacza: "(...) fakt zacytowania przezeń tego listu uważam za najwyższy stopień jego uwiarygodnienia" (s. 166). Zasadniczą częśćtego listu stanowi wyznanie wiary, skonstruowane przez niego na życzenie cesarza w celu zaaprobowania tego tekstu przez uczestników synodu, które w swojej treści zgadza się z tym, które obowiązywało w Kościele cezarejskim, jak sugeruje H. Pietras, a nie jakoby był to tekst chrzcielnego wyznania wiary z Cezarei, jak ogólnie się przyjmuje. Niezależnie od zaproponowanego przez niego tekstu, ojcowi soborowi po przedyskutowaniu zasad wiary ułożyli kolejny tekst, który Euzebiusz w pełni zaaprobował i, jak inni, podpisał. Według H. Pietrasa, nadal kwestią nie rozstrzygniętą jest odnalezienie pomysłodawcy słowa homoousios zastosowanego w tym wyznaniu wiary, na które cesarz chętnie przystał (s. 171).
W rozdziale siódmym autor publikacji zamieścił komentarz do soborowego wyznania wiary, nadając mu tytuł: Wyznanie wiary "318 Ojców" (s. 179-190). Komentarz odnosi się głównie do zastosowanych terminów, które miały swego czasu swoją historię używania i dlatego mogły być różnie rozumiane w zależności od epoki, mentalności czy wpływu szkoły filozoficznej. H. Pietras odniósł się do użytych w wyznaniu wiary takich terminów i wyrażeń, jak: ousia, homoousios, "z innej hipostazy czy istoty", polemizując z opiniami innych badaczy. Autor monografii uważa, że Euzebiusz w swoim liście tuż po soborze podał właściwe rozumienie słowa homoousios, co po 25 latach powtórzy dokładnie Atanazy, gdyż "łączy w pojęciu współistotności pochodzenie od Ojca i podobieństwo do Niego" (s. 185). Tekst wyznania wiary z Nicei nie był stosowany w codziennym życiu kościelnym, ponieważ przeciwnie, na synodach - było ich 18 według opinii H. Pietrasa - tworzono nowe wyznania wiary, aż dopiero Atanazy ok. 350 r. przekonywał do poważnego potraktowania credo nicejskiego. Całkowity nawrót do stosowania tego symbolu wiary miał miejsce w 380 r. na mocy dekretu cesarza Teodozjusza i potwierdzenia tego kanonem 1 na synodzie konstantynopolitańskim. Do tej praktyki nawiązano potem na kolejnych synodach. W ostatnich passusach tego rozdziału H. Pietras opisuje historię "współzawodnictwa" w wykorzystywaniu dla celów politycznych i religijnych bądź to wyznania nicejskiego, bądź to konstantynopolitańskiego, by ostateczne zwycięstwo odniosło to drugie dopiero za Justyniana Wielkiego.
W ósmym rozdziale, pt. ,Dokumenty soborowe (s. 191-212), autor zajmuje się tekstami, które odnoszą się do odbytego spotkania biskupów w Nicei w 325 r. W części wprowadzającej do lektury owych dokumentów H. Pietras zajmuje się osobą Atanazego i jego relacjami o soborze w Nicei i odkrywa przy tej okazji wichrzycielską rolę Atanazego, który dla swoich celów wykorzystywał Ariusza i jego zwolenników (s. 192). Wśród tych wstępnych informacji zaznacza: "Z lat bezpośrednio następujących po tym roku nie mamy żadnych na ten temat świadectw pochodzących od poszczególnych uczestników tego soboru, z wyjątkiem listu Euzebiusza z Cezarei" (s. 191). Następnie autor umieszcza trzy listy: List Konstantyna do Kościoła Aleksandrii, List soboru w Nicei do Egipcjan oraz List Konstantyna Wielkiego do Kościołów, opatrując je komentarzami, a więc powraca metoda zastosowana już w początkowych rozdziałach. W kontekście tych informacji czytelnik może postawić pytanie: Czy faktycznie nie powstały żadne listy pochodzące "od poszczególnych uczestników tego soboru", skoro uczestnikiem był Konstantyn, piszący dwa listy, oraz "biskupi zgromadzeni w Nicei i odbywający wielki i święty sobór" (s. 197, cytat z Listu soboru w Nicei do Egipcjan 1)? Otóż odpowiedź na ten problem autor monografii umieścił pod koniec omawianego rozdziału, tworząc osobny paragraf pt. Hipoteza fałszerstwa "Listów". Jednak wcześniej autor już podaje, że List Konstantyna Wielkiego do Kościołów cytuje Sokrates w oparciu o Życie Konstantyna Euzebiusza z Cezarei, dzieła powstałego w latach 337-339, a ten "nie mógł sobie pozwolić na jakiekolwiek falsyfikowanie dokumentów, gdyż musiały być one powszechnie znane" (s. 202). Zatem paragraf o falsyfikowaniu dokumentów dotyczy dwóch pierwszych pism. Tam H. Pietras zamieścił etapy dowodzenia swej tezy, przytaczając wiele faktów odnoszących się spraw arian i melicjan. Efektem tego dowodzenia jest stwierdzenie, że List Konstantyna do Kościoła Aleksandrii, jest rzeczywiście falsyfikatem, mógł powstać w latach 373-380, czyli po śmierci Atanazego" (s. 209). Natomiast trudniej, według niego, ustalić datę powstania Listu soboru. Poszukiwania dostępnych w świadectwach historycznych faktów pozwoliło H. Pietrasowi przyjąć, że ten z kolei list mógł powstać "krótko przed powrotem Piotra do Aleksandrii w roku 378" (s. 212).
Ukoronowaniem problematyki przedstawionej w prezentowanej monografii jest Podsumowanie (s. 213-215), w którym autor bardzo zgrabnie streścił zamieszczone w niej poglądy i interpretację faktów. Warto przytoczyć z tej ostatniej części książki niektóre jego wypowiedzi dosłownie, by dostrzec przełomową jej wartość, o której już wyżej wspomniano. H. Pietras, starał się "przebadać główne dokumenty, mające związek z Soborem Nicejskim, a przynajmniej z legendą tego soboru, oraz przedstawić ich interpretacje, o których wiem, że odbiegają od tradycyjnie uznanych od półtora tysiąca lat za prawdziwe" (s. 213). Z wagą tego stwierdzenia autor mierzył się na wszystkich kartach swej książki, co też czynił z właściwą sobie akrybią i pewną dozą dramaturgii pokazywania faktów historycznych, sprawiającą, że lektura poszczególnych rozdziałów wciąga i wymaga ustawicznej uwagi, by nie stracić wątku w prowadzonych interpretacjach i komentarzach. Inna wypowiedź z Podsumowania może stanowić dopowiedzenie do wyjaśnień z ósmego rozdziału odnośnie dwóch listów-falsyfikatów. Autor pisze: "Legenda o antyariańskim Soborze Nicejskim powstała - moim zdaniem - za sprawą tych dwóch listów, w świetle których czytano następnie pisma Atanazego. Odbiciem lustrzanym tego mitu jest mit o nieustraszonym obrońcy nicejskiego credo przed arianami, czyli Atanazym" (s. 214). W tym kontekście powstaje sugestia kierowana do H. Pietrasa, by następne studium poświęcił właśnie Atanazemu, który w podręcznikach - do których często autor się odnosi - ukazany został jako świetlana postać na aleksandryjskim horyzoncie Kościoła. Wiele bowiem szczegółów "nowej" biografii mieści się już w przedstawianej monografii. I ostatnia wypowiedź autora: "Znaczenie wielkiego synodu w Nicei - Soboru Powszechnego Pierwszego - jako wielkiego zrywu Kościoła w obronie bóstwa Chrystusa zdaje się zatem być mitem" (s. 215). To zdanie wyjęte z ostatniego passusu książki jest wezwaniem skierowanym do wielkiej rzeszy badaczy soborów pierwszych wieków, aby wzięli swe pióra w celu napisania albo apologii swoich wcześniejszych twierdzeń, albo w pokorze ducha i umysłu zmienili swe dotychczasowe poglądy. Przytoczone zdanie stanowi z kolei wyzwanie dla autorów podręczników, by w kolejnych ich wydaniach uwzględnić dociekania zaprezentowane przez krakowskiego patrologa. Nie ulega wątpliwości, że książka należy do przełomowych w postrzeganiu soboru w Nicei i powinna być przełożona na obce języki, by nowe spojrzenie na ten sobór dotarło do wszystkich zajmujących się zawodowo historią Kościoła w pierwszych wiekach.
Kończąc należy zauważyć, że książka zawiera Bibliografię (s. 216-221), zawierającą bardziej znaczące pozycje dotyczące omówionej problematyki, oraz indeksy: biblijny, cytowanych tekstów źródłowych oraz osób (s. 222-232).
Sobór Nicejski (325)
Kontekst religijny i polityczny, dokumenty, komentarze

Zobacz także
Nota o książce
Monografia Soboru Nicejskiego jest pokłosiem wieloletnich zainteresowań autora pierwszym soborem powszechnym i prac nad opracowaniem i wydaniem dokumentów soborów powszechnych i akt synodów starożytnego Kościoła. Napisana została niczym powieść detektywistyczna. Autor bowiem drobiazgowo analizuje teksty źródłowe, zamieszczając je dla większej wiarygodności zarówno w przekładzie, jak i greckim oryginale. Zaczyna od zacytowania fragmentów z Sokratesa Scholastyka i Sozomena dotyczących sporu między biskupem Aleksandrem i prezbiterem Ariuszem i na ich podstawie dochodzi do wniosku, że spór wcale nie był taki ostry, jak się na ogół sądzi. W wyniku podobnej analizy pozostałych tekstów kwestionuje większość obiegowych i nierzadko fundamentalnych opinii na temat celów zwołania soboru (którymi, jak się przyjmuje, było potępienie Ariusza, ustalenie wyznania wiary i ujednolicenie daty Wielkanocy), osób, które odegrały na nim kluczową rolę, oraz znaczenia sformułowanych kanonów i przyjętego credo. Następnie stawia nowe hipotezy, według których rzeczywista rola Soboru Nicejskiego w dziejach Kościoła jawi się zupełnie zaskakująco. Rezygnuje przy tym z naukowego żargonu i o realiach starożytnego Kościoła mówi, używając współczesnej terminologii i często odwołując się do współczesnych analogii.
Recenzje i opinie
Sam Autor uznał za stosowne niejako wytłumaczyć się przed czytelnikiem i zatytułował wstęp: "Po co ta książka?". Faktycznie wydaje się, że historia Soboru Nicejskiego oraz związane z tym wydarzeniem dokumenty zostały już wydane i wielokrotnie opracowane. Dokumentów nie ma tak wiele. Wydarzenie jest przełomowe w historii Kościoła, a więc można sądzić, że co było do zbadania - już zostało zbadane.
Jednak Henryk Pietras uważa, że jest zupełnie inaczej - i dlatego napisał tę książką, owoc kilkunastoletnich badań, studiów, krytycznego przyglądania się tekstom źródłowym i ich interpretacjom. Najważniejsze konkluzje Pietrasa: zjazd biskupów do Nicei był zaplanowany wcześniej przez Konstantyna, jako uroczyste obchody 20 lecia jego panowania. Konstantyn od początku zamierzał ogłosić ujednolicony tekst wyznania wiary, obowiązujący w całym Cesarstwie. Kwestia Ariusza jest wtórna i na samym Soborze nie była to sprawa aż tak ważna. Dopiero kilkadziesiąt lat później historycy "wykreowali" obraz Soboru Nicejskiego jako zwołanego z powodu Ariusza. Również rola Atanazego, w prawie wszystkich opracowaniach uznana za kluczową, zostaje przez Pietrasa przedstawiona zupełnie inaczej. Faktycznie Atanazy zdefiniował spór ariański i przedstawił go jako najważniejszy spór w Kościele od pierwszego dziesięciolecia czwartego wieku, ale uczynił dopiero ponad 25 lat po Soborze Nicejskim. Do tego dwa listy posoborowe do kościoła w Aleksandrii - jedne z głównych dokumentów na podstawie których rekonstruujemy przebieg soboru - okazują się sporządzonymi dużo później falsyfikatami, a uzupełnienie nicejskiego wyznania wiary w Konstantynopolu i ogłoszenie tam w 381 roku wyznania nicejsko-konstantynopolitańskiego, to - według Pietrasa - utworzona w piątym wieku legenda mająca utwierdzić rangę Konstantynopola jako stolicy chrześcijaństwa na Wschodzie. W rzeczywistości to wyznanie zaczęłoby być używane później, a jego pierwsze uroczyste zatwierdzenie miałoby miejsce dopiero na Soborze w Chalcedonie (451).
Odnośnie do teologicznej treści sporu, Pietras wskazuje, że wątpliwości Ariusza były najpierw natury chrystologicznej: a mianowicie, jak można mówić o zasługującym posłuszeństwie Chrystusa, jeżeli jest on Słowem Bożym, a więc niezmiennym. Dlatego - aby bronić zasługującego posłuszeństwa - wskazywał na jego zmienność, a więc i fakt, że miał początek. Dopiero z tego punktu dyskusja rozwijała się w stronę problematyki trynitarnej. Po bardziej szczegółowe konkluzje odsyłam do omawianej pozycji.
Teraz już jest jasne, że książka Pietrasa na pewno niezbyt dobrze nadaje się na podręcznik dla studentów przygotowujących się do egzaminu z historii Kościoła, historii teologii, czy traktatu o Trójcy Świętej. Aby móc docenić treść tej książki trzeba już znać podstawowe fakty, dokumenty, to wszystko, co na ich temat znajduje się w podręcznikach i opracowaniach dotyczących Soboru Nicejskiego. Gdyż właśnie do tych tekstów, zakładając, że czytelnik je zna, odwołuje się i te interpretacje krytykuje Henryk Pietras. Co prawda wszystkie istotne teksty są w tej książce przytoczone w całości, i to w języku greckim oraz polskim tłumaczeniu, a więc nie ma potrzeby sięgania po jakąkolwiek inną pozycję, aby Pietrasa sprawdzić. Ale mimo to, powtarzam, jest to raczej książka dla czytelnika obytego już z problematyką Soboru Nicejskiego. A więc można by sądzić, że jest to książka dla bardzo wąskiej grupy specjalistów od historii Kościoła w starożytności, patrologów, historyków teologii starożytnej. Takich czytelników w Polsce zbyt wielu nie ma. Ale można tę pozycję polecić, a nawet zalecić, każdemu teologowi i studentowi teologii (byle - znów się powtarzam - nie jako podręcznik przed egzaminem). Jest to bowiem wyjątkowo dobrzy przykład warsztatu teologicznego. Pietras niczego nie podaje na wiarę. Pokazuje źródła, wskazuje, jaki do tej pory był dominujący sposób ich interpretowania i wyjaśnia, w którym miejscu i dlaczego odchodzi od dotychczasowych wyjaśnień. Następnie pokazuje czytelnikowi w jaki sposób i na jakich przesłankach buduje nową konstrukcję. Niemałą rolę odgrywa w rekonstrukcjach Pietrasa wiedza natury praktyczno-historycznej, np. że Rzymianie zimą zamykali morze: z powodu burz nie wolno było żeglować i były precyzyjnie wyznaczone terminy jesiennego zamknięcia i wiosennego otwarcia. Wie także ile czasu było potrzeba na lądową podróż np. z Bizancjum do Aleksandrii... To pozwalana na definitywne ustalenie minimalnego koniecznego czasu podróży, a więc i przebiegu wydarzeń.
Jest więc lektura książki Pietrasa znakomitą szkołą myślenia teologicznego: źródłowego i zakorzenionego w rzeczywistości historycznej, ale wyprowadzającego z tych źródeł wnioski: dokonującego syntezy i przekonywujących prób rekonstrukcji przebiegu dyskusji, ich problematyki i treści teologicznych.
Niełatwo będzie nawiązać polemikę ściśle merytoryczną z ustaleniami Pietrasa, bo specjalistów tak dogłębnie zajmujących się tą problematyką jest w Polsce naprawdę niewielu. Prędzej taka polemika rozpocznie się na forum europejskim, bo wyniki swoich badań Pietras publikuje nie tylko w j. polskim. Tak, czy inaczej na polemikę trzeba będzie czekać wiele lat. Ale już sama lektura tej pozycji może zmącić spokój wykładania o herezji Ariusza, Soborze Nicejskim i o zawartości doktrynalnej credo nicejskiego wykładowcom patrologii, dogmatyki, historii Kościoła.
Wyzwania, które się piętrzą w kontekście gwałtownych przemian dokonujących się we współczesnym Kościele i świecie, nakazują tym silniejszy zwrot ku wielowiekowej Tradycji, w której szczególne miejsce zajmuje nauczanie ojców Kościoła i soborów powszechnych. Podczas obrad najwcześniejszych soborów, zazwyczaj w atmosferze głębokich napięć i konfliktów, wykuwano zręby doktryny chrześcijańskiej, której sedno stanowi chrystologia. Obok tego, co o Jezusie Chrystusie mówią Ewangelie i pozostałe księgi Nowego Testamentu, a także greccy i łacińscy pisarze wczesnochrześcijańscy, przełomowe znaczenie dla rozwoju doktryny chrystologicznej miał Sobór Nicejski, który obradował w 325 r. Okoliczności, w jakich został zwołany, to jest burzliwa kontrowersja ariańska, a także jego przebieg i następstwa obrosły legendami. Nie jest więc przypadkiem, że w toku wszechstronnej reorientacji, którą zapoczątkował II Sobór Watykański, szeroko pojęta problematyka nicejska kolejny raz stała się przedmiotem ożywionych debat historyków i teologów.
Do bogatej obco- i polskojęzycznej bibliografii na temat Soboru Nicejskiego ks. prof. Henryk Pietras SJ (ur. 1954), jeden z najwybitniejszych patologów polskich, rektor i wykładowca Akademii "Ignatianum" w Krakowie, dołożył własne przemyślenia, które w pierwszej dekadzie XXI w. zawarł w serii artykułów, opublikowanych we Włoszech i w Polsce. Szybko dostrzegł, że układają się one w całość, której ogólna wymowa ma specyficzny profil i treść, odbiegający od szeroko upowszechnionych publikacji, których autorem jest uznany autorytet w tych sprawach, prof. Manlio Simonetti. Podczas gdy Simonetti patrzy na początki arianizmu i Sobór Nicejski przez pryzmat spojrzenia, które wyraziło podejście wielkich historyków V w. (Sokrates, Sozomen, Teodoret z Cyru), to Pietras ogląda je z innego punktu widzenia, wybierając poleganie na spuściźnie Euzebiusza z Cezarei, a także respektowanie realiów historycznych, kulturowych i geograficznych, możliwych do odtworzenia dzięki lepszemu rozeznaniu odnośnie do rozmaitych uwarunkowań starożytnego świata śródziemnomorskiego. Tym tłumaczy się decyzja: "Zacząłem więc problem studiować jak najbardziej źródłowo, próbując oderwać się od utartych wyjaśnień" (s. 8).
Bardzo ciekawe i głęboko osobiste wprowadzenie, opatrzone prowokacyjnym tytułem Po co ta książka? (s. 7-10), odbiega od nadętych, lecz wcale nie bardziej uczonych, wprowadzeń i wstępów do naukowych monografii, które porażają czytelnika hermetycznym słownictwem i stylistycznymi zawiłościami. Autor daje wyraz temu, że uprawianie nauki to prawdziwa przygoda intelektualna i duchowa, którą powinni przeżywać najpierw sami naukowcy. Dopiero ich entuzjazm i dociekliwość rodzą zdrowe i pożyteczne owoce nie tyle nawet przez mnożenie uczonych odpowiedzi, ile przez stawianie mądrych i potrzebnych pytań. Tym razem H. Pietras stawia tezę - i jej broni - że, po pierwsze, "po soborze [w Nicei] przez 25 lat nie było nikogo, kto byłby zwolennikiem podpisanego tam wyznania wiary", po drugie, "nie było też wielkiego zamieszania wokół Ariusza", a po trzecie: "Prawdziwym problemem na Wschodzie i Zachodzie stał się za to.... Atanazy, biskup Aleksandrii, wyrzucony stamtąd z powodów - ogólnie mówiąc - administracyjnych, ale który wolał się przedstawiać jako prześladowany za wiarę i dlatego wszystkich swoich wrogów nazywał arianami, choćby ci nie wiem jak się zaklinali, że arianami nie są" (s. 9). Konkluzja tej refleksji głosi, że "kontrowersja ariańska nie była powodem zwołania soboru ani nie była głównym tematem obrad" (s. 10). Wyrażając ten pogląd, pragnie go źródłowo uzasadnić. "Książkę tę bowiem napisałem po to, by od nowa prześledzić źródła dotyczące Soboru Nicejskiego i poddać pod osąd wnikliwszych ode mnie, bo być może umyka mi coś istotnego, co wszyscy - z wyjątkiem mnie - wiedzą, i zastanowić się nad zrewidowaniem poglądów obecnych we wszystkich podręcznikach" (tamże). Jest w tej wypowiedzi nie tylko (swoiście jezuicka?) przekora, lecz także nadzieja na zapoczątkowanie kolejnej debaty historycznej i teologicznej.
Książkę otwiera zwięzły i ciekawy Zarys sporów chrystologicznych przed kontrowersja ariańską (s. 11-14), pomyślany jako punkt wyjścia do późniejszych analiz. Autor wskazuje na dwa sposoby uprawiania teologii, "wstępujący" i "zstępujący", charakterystyczne dla dwóch wiodących wtedy ośrodków teologicznych, w Aleksandrii i w Antiochii nad Orontesem. Obie szkoły stały w opozycji do siebie. "Bo tak to już jest - konkluduje autor - że ludzie bywają uparci" (s. 14). Zapowiada, że i w analizowanych przez siebie dokumentach dopatrzył się wielu przejawów "ludzkiego uporu i kombinacji".
Nie ma potrzeby streszczania całości wywodów zamieszczonych w książce. Plasują się one na dwóch zasadniczych płaszczyznach: historycznej i teologicznej, zresztą mocno zazębiających się ze sobą i wzajemnie na siebie oddziałujących. Autor zadbał, by na jednej i drugiej płaszczyźnie rozważyć różne ujęcia i nie lekceważyć, ani z góry nie wykluczać, żadnych informacji czy nastawienia. Taka strategia potwierdza w pełni naukowy charakter jego poszukiwań i ustaleń, a ich wartość jest tym większa, że potrafi je wyłożyć w języku przystępnym i zrozumiałym dla szerokich kręgów czytelników.
Rozdział pierwszy (s. 15-37) nosi tytuł Początki "kontrowersji ariańskiej" do potępienia Ariusza (około 323 roku). Znajdujemy w nim cytaty z dzieł najwybitniejszych starożytnych znawców przedmiotu (Sokrates, Sozomen, Atanazy), starannie przetłumaczone na język polski i opatrzone odpowiednim komentarzami, oraz omówienie Listu Ariusza do papieża Aleksandra i utworu Ariusza znanego jako Thalia (Uczta).
Rozdział drugi otrzymał tytuł Wojna epistolarna (s. 38-94). Autor przytacza i rozpatruje podstawowe teksty, które mają związek z rozwijającą się kontrowersją: List do wszystkich biskupów (Aleksander), List do Euzebiusza z Nikomedii (Ariusz), List do Paulina z Tyru (Euzebiusz z Nikomedii) oraz List do Aleksandra z Konstantynopola (Aleksander z Aleksandrii). Godna najwyższego podziwu jest owa starożytna sztuka epistolarna, dzięki której mamy bezcenne świadectwa szerokiego spektrum ówczesnych poglądów i opinii. Właśnie w listach wyrażała się ekspozycja najstarszych nurtów teologii chrześcijańskiej w zakresie debaty trynitarnej i chrystologicznej.
List Konstantyna do Aleksandra i Ariusza - tak brzmi tytuł rozdziału trzeciego (s. 95-120). Chodzi o jedyny datowany dokument z początków kontrowersji ariańskiej, zachowany w biografii Konstantyna, którą napisał Euzebiusz z Cezarei, ujmujący zapalne zagadnienia bez naleciałości, jakie później miały się wkraść do ich interpretacji.. Otrzymujemy informacje o okolicznościach napisania listu cesarza Konstantyna, a także jego tekst grecki i przekład na język polski, z dodaniem wyczerpującego komentarza.
Rozdział czwarty (s. 121-142) jest zatytułowany Zwołanie i przebieg obrad soboru w Nicei. Natrafiamy tu na kilka nowatorskich obserwacji i spostrzeżeń, dalekich od stereotypowego ujmowania tej problematyki i opartych na rozeznaniu odnośnie do podróżowania w basenie Morza Śródziemnego. Osobnego omówienia doczekał się synod w Antiochii, z dodaniem kopii jego postanowień skierowanych do Aleksandra, "Patriarchy Nowego Rzymu", czyli Konstantynopola, a wreszcie opis burzliwego przebiegu obrad.
Rozdział piąty, przytacza i objaśnia Kanony nicejskie (s. 143-165). Wylicza ich 20 tłumaczy, objaśnia, dlaczego zostały wydane, a nawet dodaje cenne nawiązania do znacznie późniejszej sytuacji, jaka istniała również w Polsce. Te fragmenty książki będą zapewne z wdzięcznością przyjęte przez wszystkich zainteresowanych prawem kanonicznym oraz kościelną obyczajowością.
Tytuł rozdziału szóstego, List Euzebiusza z Cezarei do swego Kościoła, precyzyjnie zapowiada jego treść (s. 166-178). Jest to najstarsza relacja z przebiegu obrad Soboru Nicejskiego, którą H. Pietras, dowartościowuje i szczególnie ceni, co uzasadnia w ten sposób: "Atanazy nie zaliczał Euzebiusza do swoich przyjaciół, gdyby więc w tym liście znalazło się jakiekolwiek przekłamanie, zapewne by mu to wytknął. Nie czyni tego jednak i dlatego fakt zacytowania przezeń tego listu uważam za najwyższy stopień jego uwiarygodnienia" (s. 166).
Wyznanie wiary "318 ojców" to tytuł rozdziału siódmego (s. 179-190). Chodzi o tekst wyznania wiary - którego najstarszym świadkiem jest Euzebiusz z Cezarei - zamieszczony w Liście do swego Kościoła. Pod koniec tego rozdziału, ukazawszy zwycięstwo wyznania wiary "150 ojców" nad wyznaniem "318 ojców", Pietras zamieszcza cierpką uwagę: "Paradoks goni paradoks: symbol ułożony pod naciskiem cesarza Konstantyna Wielkiego w 325 roku i przez nikogo poza nim niechciany stał się po ponad 50 latach sztandarem ortodoksji za sprawą Teodozjusza Wielkiego; po kolejnych 100 latach monofizyci walczyli nim przeciwko Soborowi Chalcedońskiemu i w Cesarstwie Justyniana Wielkiego ostatecznie przegrał. Ciekawe, że wszyscy cesarze byli Wielcy..." (s. 189-190).
Ostatni, ósmy, rozdział jest zatytułowany Dokumenty posoborowe (s. 191-212). Punkt wyjścia stanowi obserwacja, poczyniona za poglądem, któremu dał wyraz Khaled Anatolios, że "powszechne przekonanie o zwycięstwie atanazjańskiej ortodoksji nad ariańską herezją w Nicei to postulat czystej wyobraźni" (s. 191). Autor raz jeszcze przygląda się kilku listom (List Konstantyna do Kościoła Aleksandrii, List Soboru w Nicei do Egipcjan, List Konstantyna Wielkiego do Kościołów), "gdyż moim zdaniem coś w nich zgrzyta" (s. 193). Dokonawszy ich analizy dochodzi do słusznego wniosku: "Listy posoborowe kierowane do Kościoła w Aleksandrii, gdyby rzeczywiście istniały, musiałyby być znane przynajmniej Atanazemu" (s. 208).
Całość wieńczy, tak samo żywo napisane i barwne, Podsumowanie (s. 213-215). Bilansując swoje dociekania, autor najwyraźniej nie stroni od prowokacyjnego tonu: "Znaczenie wielkiego synodu w Nicei - Soboru Powszechnego Pierwszego - jako wielkiego zrywu Kościoła w obronie bóstwa Chrystusa zdaje się zatem być mitem, jak na przykład biblijny potop czy przejście przez Morze Czerwone. Jest jednym z mitów założycielskich Kościoła, podobnym do tych, które mają wszystkie społeczności" (s. 215). Nie ulega wątpliwości, że zwolennicy ortodoksji i tradycji rozpoznają w tych słowach mniej czy bardziej niebezpieczne dla ich poglądów spojrzenie "minimalisty". Następuje bardzo pożyteczna Bibliografia (s. 216-221) oraz Indeks biblijny (s. 222-223), a także Indeks cytowanych tekstów źródłowych (s. 224-227) i Indeks osób (s. 228-232).
Należałoby wyrazić nadzieję, że monografia H. Pietrasa rozpocznie pogłębioną dyskusję kompetentnych historyków Kościoła i teologów, zainteresuje także biblistów, chodzi bowiem również o fundamentalne zasady i kierunki starożytnej chrześcijańskiej hermeneutyki biblijnej. Nadzieja ta może się jednak okazać płonna, zważywszy na to, jak niechętnie i ospale podejmowane są w Polsce naprawdę ciekawe i ważne dyskusje teologiczne. Niewiele nowego w tym względzie wniosło utworzenie kilkunastu wydziałów teologicznych ani znaczna pomnożenie liczby samodzielnych i pomocniczych pracowników naukowych. Stymulujące książki są na ogół zbywane laurkami lub pobieżnymi omówieniami, dalekimi od jakiejkolwiek zdrowej krytyki czy samodzielnej oceny. Byłoby źle, gdyby i ta książka podzieliła ów los. Chodzi bowiem o zagadnienia o priorytetowej wadze i znaczeniu, które nigdy się nie starzeją, przeciwnie, rzucają wiele światła na to, co dzieje się w naszych czasach.
Istnieje też osobisty powód, dla którego z zainteresowaniem sięgnąłem po tę książkę. Z początkiem 2013 r. ukończyłem przekład z języka angielskiego na polski drugiego wydania książki Chrześcijaństwo a judaizm rabiniczny, opublikowanej w 2012 r. w USA pod redakcją Hershela Shanksa. Bilansuje ona i przedstawia historię (I-VII w.) oraz równoległy rozwój dwóch zbratanych, lecz i zwaśnionych, wspólnot religijnych, wyrosłych na bazie wiary i pobożności biblijnego Izraela. Dużo miejsca zajmują w niej chrześcijańsko-żydowskie i wewnątrzchrześcijańskie napięcia i kontrowersje doktrynalne, zwłaszcza kontrowersja ariańska. Wiele do myślenia daje zestawienie perspektywy przyjętej w przetłumaczonym na polski tomie poświęconym chrześcijaństwu i judaizmowi rabinicznemu oraz w monografii autorstwa H. Pietrasa. Jest to jednak przedsięwzięcie, które zasługuje na osobne i znacznie obszerniejsze potraktowanie.
Zwołany w roku 325 sobór nicejski odegrał ważną rolę w ukształtowaniu się doktryny chrześcijaństwa. To właśnie wtedy ujednolicono datę obchodzenia Wielkanocy, wyznaczając ją na pierwszą niedzielę po żydowskim święcie Paschy. W polemice z herezją ariańską sformułowano wyznanie wiary, ostatecznie uznające boskość Chrystusa, pochodzącego od Boga Ojca, zrodzonego, a nie stworzonego. Ta książka przynosi nie tylko opis przebiegu soboru i analizę jego ustaleń, ale też wiele tekstów źródłowych, w tym listy Ariusza i Euzebiusza z Cezarei.
Pozostałe tytuły w serii
Tego samego autora, redaktora
Szczegółowe dane
Twoje produkty
Twój koszyk jest pusty.